Widzisz wymarzony telewizor, telefon lub inny obiekt pragnień i w dodatku jest na raty 0%. W sumie, co szkodzi z nich skorzystać? To w końcu nic nie kosztuje…, ale czy, aby na pewno? Zapaliła Ci się czerwona lampka? I dobrze! Zanim weźmiesz taki “darmowy” kredyt, poznaj, czym są raty zero procent. Dowiesz się tutaj tego, czego nie powiedzą Ci w sklepie. A z taką wiedzą, może lepiej spożytkujesz decyzję o zakupach.
Spis treści
Co to raty 0 procent?
Raty 0% to w rzeczywistości kredyt. I to (w teorii) kredyt za darmo. Ponieważ jego rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO) powinna wynosić 0%. Powinna? No właśnie – raty zero procent kosztują nas na pewno trochę czasu.
Trzeba podpisać umowę z bankiem, a to zajmuje od kilkunastu minut… i więcej. Więc, jeśli czas to pieniądz, to już pryska czar rat 0 procent. Ale, poza tym – jeśli nie przyjrzymy się dobrze warunkom zakupu produktu z ratami 0% – to może nas spotkać w dodatku niemiła niespodzianka.
Sprawdźmy, w co jest zapakowany “prezent”, którym tak zachęcają nas sklepy i banki.
Raty 0% – jak naprawdę działają?
Zobaczmy, jak wygląda zakup na raty 0 procent, wykorzystując modelowy przykład. Załóżmy, że chcemy kupić smartfona, który kosztuje 2000 zł. W sklepie jest specjalna oferta 10 rat za 0%. A to daje 10 rat, po 200 zł przy RRSO 0%.
Żeby skorzystać z rat 0%, podajemy swoje dane w sklepie, ten przesyła je do banku. W banku sprawdzają naszą zdolność kredytową. I jeśli nie ma żadnych problemów, to podpisujemy umowę kredytu z ratami zero procent. Teraz tylko musimy pamiętać, aby spłacać ratę terminowo.
Jeśli bank odrzucił nasz wniosek o raty 0 procent, to możemy skorzystać z prawa do wyjaśnienia decyzji kredytowej.
Warto sprawdzić, czy bank miał rzeczywiście powód, aby odmówić nam kredytu 0%. Może nie chcieliśmy skorzystać z dodatkowych produktów i dla banku “darmowy” kredyt dla takiego klienta przestał być opłacalny?
Ach właśnie, trzeba postawić sobie słuszne pytanie: skoro raty są zero procent, to na czym zarabia bank? Nawet, gdy raty 0% są rzeczywiście darmowe, to sklep i bank mają swoje sposoby, aby zarobić.
Raty zero procent – gdzie jest haczyk?
Darmowy kredyt 0% to zbyt piękne, żeby było prawdziwe? W dużej mierze jako klienci sklepu, wpadamy w skrzętnie przygotowane sidła reklamy. Co ukrywają w sobie raty 0 procent?
Chcą nam wcisnąć dodatkowe produkty banku
Może to być karta kredytowa, konto bankowe albo np. ubezpieczenie z gwarancją. Wszystkie te produkty już nie są darmowe (lub są darmowe pod jakimś warunkiem). Warto też upewnić się na stronie banku, czy rzeczywiście prawdą jest, to co mówi sprzedawca w sklepie.
Np. zdarza się, że w sklepie dodatkowy produkt jest konieczny, aby skorzystać z rat 0%. Po czym na stronie banku widnieje wyraźna informacja o jego dobrowolności. Jak się dowiedzieć, kto mówi prawdę? Można złożyć wniosek, a jeśli odpowiedź z banku będzie odmowna, zarządzać wyjaśnienia decyzji kredytowej.
Raty 0% wliczone są w wyższą cenę zakupu
Chyba najprostsze rozwiązanie dla sklepu i banku. W teorii mamy zakup rozłożony na kilka/kilkanaście rat zero procent. W praktyce sklep i bank podzieliły się bonusem w cenie zakupu.
Dla przykładu sklepy często na zmianę korzystają z dwóch zabiegów reklamowych. W jednym okresie oferują raty 0%. A po jakimś czasie zmieniają strategię i oferują przeceniony produkt (ale już bez rat 0 procent). Kwota promocji to prawdopodobnie zbliżona cena za nasze “darmowe” raty.
Raty zero procent, ale tylko na krótki okres
Przy korzystaniu z rat 0% musimy uważać też na warunki samego kredytu. Na przykład raty wynoszą zero RRSO, ale tylko, gdy jest ich maks osiem. Więcej rat to już zmiana oprocentowania na wyższe.
Z ratami 0% kupimy więcej
Nie stać nas na droższy model smartfona? Nic nie szkodzi, są raty zero procent. Kupimy, więcej i drożej, czyli staniemy się bardziej opłacalnym klientem dla sklepu. Może nawet sprzedawca przekona nas, że skoro mamy raty 0 procent, to może do tego weźmiemy słuchawki?
Darmowy kredyt w sklepie przyciąga też wzrok. Staje się dla wielu z nas czynnikiem decydującym o zakupie jakiegoś produktu. Pamiętajmy jednak, że raty zero procent to nadal jest dług, który będziemy musieli spłacić. Nie traćmy dla nich głowy.
Gdzie znajdziemy raty zero procent?
Jeśli jeszcze nie straciliśmy ochoty na skorzystanie z rat 0%, warto wiedzieć, gdzie możemy znaleźć podobną ofertę. Są to oczywiście różne sieci sklepów posiadające w asortymencie takie produkty jak np. sprzęt rtv/agd, meble, sprzęt sportowy i wiele więcej.
Jak łatwo zauważyć, znajdziemy zatem raty 0 procent na allegro czy w media expert. Podobnie – jak wskazaliśmy – działają raty 0% w Ikea. Popularność “darmowych” kredytów pozwala się domyślać, że aktualnie chyba każdy sklep oferuje raty zero procent. Skończmy zatem wymieniać listę, kto oferuje raty zero procent (bo nie po to jest ten artykuł) i zajmijmy się ważniejszym dla konsumentów pytaniem – kto na tym korzysta i traci?
Po co są raty 0%?
Dlaczego sklepy i banki oferują raty zero procent? To oczywiste, że działają z myślą o swoim zysku. Ale czy musi być on zawsze ze stratą dla konsumenta? Czy może jednak mamy coś na tym do zyskania?
Zacznijmy od tego, co mają z tego dla siebie sklepy i banki. Pomińmy ukryte opłaty (prowizje, sprzedaż wiązaną itd). Nawet bez tego raty 0% są świetną reklamą zachęcającą klientów, aby kupić więcej. Sklep przyciąga liczniej klientów i zwraca na siebie uwagę.
Polecamy: Uważaj na pożyczki z przedpłatami!
Bank może przy okazji uzyskać o nas ważne dane (np. jaką zdolność kredytową posiadamy). Przy dużym zbiorze informacji, w ten sposób może później stworzyć profil klientów i kierować do nich odpowiednie reklamy. Wreszcie stajemy się nowym klientem instytucji finansowej – łączy nas “darmowy” kredyt. Stajemy się obiektem działań marketingowych banku.
Raty 0% nawet bez ukrytych kosztów nadal są skutecznym zabiegiem marketingowym, chętnie stosowanym przez sklepy i banki. Warto pamiętać i wziąć sobie do serca popularny slogan: “Jeśli produkt jest bezpłatny, to ty jesteś produktem”.
Raty 0 procent zalety i wady
W tych wszystkich uwagach do mechanizmu rat 0% można jednak znaleźć też dobre strony. Korzystając z nich budujemy swoją historię i wiarygodność kredytową. Możemy też kupić lepszy produkt, który będzie bardziej niezawodny. Nie wydajemy też od razu całej gotówki. Zamiast zamrażać kapitał można go zainwestować – choć dziś nawet lokaty nie dają satysfakcjonującego zysku, więc ten punkt akurat jest uznany jako zaleta na siłę.
Zalety rat zero procent:
- budowanie historii i wiarygodności kredytowej,
- możliwość zakupu lepszego produktu,
- nie zamrażamy swojego kapitału.
Jak widać właściwie raty 0 procent to głównie wady. Wskażmy najważniejsze ich elementy.
Wady rat 0%:
- raty zero procent to kredyt, czyli dług, który i tak musimy spłacić,
- skorzystanie z rat 0 procent zajmuje czas (złożenie wniosku, sprawdzenie naszej zdolności, przeczytanie umowy, to wymaga co najmniej 30-40 minut naszego życia)
- ukryte koszty za raty zero procent (mogą to być nasze dane, albo wyższa cena za produkt lub opłaty manipulacyjne – np. za wystawienie aneksu),
- musimy pamiętać o terminowej spłacie,
- raty zero procent zachęcają nas do pochopnych, nieprzemyślanych zakupów.
Raty 0% – czy warto brać?
Korzystanie z kredytu ratalnego 0% jest zazwyczaj mało korzystne. Główną ich zaletą jest budowanie historii kredytowej, która jednak nie jest aż tak ważna (nawet przy kredycie hipotecznym).
Poza tym raty 0 procent to przede wszystkim chwyt marketingowy. Trzeba przy nich zachować dużą ostrożność. Umowa może skrywać opłaty o których nawet nie pomyślimy. Np. jeśli będziemy potrzebowali aneksu, albo zaświadczenia od banku, to wszystko będzie mogło nas dodatkowo kosztować. Oczywiście każda umowa powinna zostać przez nas sprawdzona. Takie kruczki mogą znaleźć się przy różnych okazjach.
Są jednak sytuacje, gdy kredyt gotówkowy czy chwilówka – mimo, że jest długiem – może zostać przez nas dobrze wykorzystana. Warunkiem jest to, aby pożyczony kapitał został przez nas właściwie zainwestowany.
Zobacz: Jak bezpiecznie wziąć chwilówki!